Panienko Moja Nieprawdopodobna,

czyli kilka urywków z listów na wyczerpanym papierze odsłona pierwsza

12. grudnia, minęła 101. rocznica urodzin twórcy niezwykłego, kogoś naprawdę wyjątkowego - JEREMIEGO PRZYBORY. To o nim Wojciech Młynarski napisał: "Od lat kilkudziesięciu twórczość Przybory żyje, nie starzeje się, zachowuje swoją finezje, blask, energię. [...] Jego tekst odznaczały się zawsze bardzo wysokim poziomem literackim, wybornym gustem i finezją i twórczość Przybory nigdy nie schlebiała gustom odbiorcy, przeciwnie - kształtowała ten gust i windowała go w górę". Nie wiem od kiedy jestem urzeczony słowem mistrza Jeremiego! Nie wiem od kiedy nuciłem Jego piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Dziś sam jestem starszy, niż panowie A i pan B tworzyli swe niezwykłe widowisko. Liryzm, piękno, poezja, najwyższych lotów! Agnieszka Osiecka z kolei napisała o KSP: "...ledwo powstał, stał się objawieniem, To był za każdym razem wieczór jak pyzata szklanka szampana, po brzegi wypełniona wdziękiem, dowcipem, ulotną patyną i odrobiną szaleństwa". Co ja mogę dodać do tych peanów na cześć? Nic. Li tylko podpisywać się każdą kończyną. To jakoś wstydno, że dopiero po raz drugi (niemal na czterolecie tego blogu) sięgam po mistrza Jeremiego. Tak, był ew odc. 37 "Spotkań z Pegazem" z nostalgią swego tekstu "Zmierzch", którym czarowała Kalina Jędrusik, a ostatnio Justyna Steczkowska. Proszę zauważyć, że tylko w jednym akapicie tego spotkały się trzy potężne literackie osobowości: OSIECKA - MŁYNARSKI - PRZYBORA! Doborowe towarzystwo? A proszę mi wskazać genialniejsze? A jednak tym razem Mistrz nie w "Spotkaniach..."? Nie. Magda Umer "ułożyła i opatrzyła przedmową i komentarzami" książkę niezwykłą: "Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze". Tak, wchodzimy w świat Mistrza i Mistrzyni (nawet nie... Małgorzaty). Jednego, wybranego roku: 1 9 6 4 . Zakazany. Bardzo osobisty. Bardzo intymny. Bardzo... bardzo... bardzo...
ON do NIEJ: "Panienko z Kępy! Pierwszy raz w życiu zaznałem wzruszeń poezji adresowanej do mnie. [...] Myślałem, że trafiłem w Twoim życiu na lukę między małżeństwami - że nic już Ci nie poradzę na poprzednie, ale i nie zaszkodzę w następnym. Ale Tobie luki się pewnie nie zdarzają. [...] Całuję Cię w to drugie, niecałowane jeszcze przeze mnie ucho". (11 II 1964 r.)
ON do NIEJ: "...mam już sporo Twoich słów! Może jeszcze coś napiszesz? Pytam nieśmiało, bo onieśmielasz mnie. Chyba niedługo wrócisz i będzie można do Ciebie zadzwonić? Jeżeli przytkniesz słuchawkę do prawego ucha, to dobrze, bo ono jest mi życzliwe, wiem o tym. [...] To moje ulubione Ucho. Mówię w Nie teraz: dobranoc Agnieszko!". (24 II 1964 r.)
ON do NIEJ: "Agnieszko! Nie krytykuj tej wiosny, bo to nasza - pierwsza!" (21 III 1964 r.) ON do Niej: "Pierwszy raz w życiu zacząłem list od daty z nazwą tego miasta i nigdy nie przypuszczałem, że to będzie list do Ciebie, Śpiewaczko moja Ucieszna, Safo Słowieńska! Nie przypuszczałem, że będę stąd pisał z taką tęsknotą do panienki, którą tyle lat temu spotkałem w pewnej deszczowej piosence, i też nic o tym nie wiedziałem. Owszem, ładne miasto, ale wybudowali je strasznie daleko od Ciebie, tak jakoś nieprzewidująco i po co jeszcze ci Niemcy w środku?". (10 V 1964 r., Paryż)
ONA do NIEGO: "Masz rację, że los pilnuje nas wszystkich, żeby nam nie było z a dobrze, ale przecież myśmy nie mieli takiego nadzwyczajnego życia i należy nam się cały zapas szczęścia, więc może moglibyśmy dostać to wszystko hurtem, akurat teraz?!". (19 V 1964 r.)
ONA do NIEGO: "...chociaż rozmawialiśmy przez telefon trochę tak jak obcy państwo, to tylko dlatego, że nie wiemy co z sobą robić, kiedy już jesteśmy razem. Ale i do tego się przyzwyczaimy. Nie, nie widzę przed nami za dużo spokoju, ale też nie widzę tej okropnej Wyspy Wytrzeźwień, do której tak często przybijamy u kresu sił". (22 V 1964 r.)
ON do NIEJ: "A wystarczyłoby, żebyś tu była i wszystko by się zmieniło nie do poznania i nie chciałoby się stąd wyjeżdżać... Bezlitosna Ty jesteś, Agnieszko, dla tego bądź co bądź zasłużonego miasta [tj. Paryża]". (25 V 1964)
ON do NIEJ: "Z Twojego rysopisu w portrecie Ojczyzny Ludowej wyrzuciłem jednak biust i nogi, bo były tak opisane, że już nikt by nie miał złudzeń, że to chodzi o Ciebie, Śpiewaczko Moja Ucieszna, którą całuję cały czas każdą literą tego listu (nie wiem, czy odczuwasz), jak również interpunkcją. Żeby kochać Ojczyznę, muszę ją sobie wyobrazić jako Ciebie [...]". (30 V 1964 r.)*
ONA do NIEGO: "...teraz, kiedy siedzę sobie nocą przy biurku i przypominam sobie Ciebie takiego biednego, przy pożegnaniu naszym koło taksówki, to myślę, że może powinnam Ci czasem mówić zupełnie inne rzeczy: że jesteś delikatny, dobry i mądry, że zasługujesz na miłość, przyjaźń i zaufanie, że wcale nie jesteś taki, jak Ci całymi dniami opowiadają, i że na pewno będzie Ci jeszcze czasem bardzo fajnie, cokolwiek zdecydujesz". (16 VII 1964 r.)
ONA do NIEGO: "Więc tak chodzimy ze sobą i, nie umiejąc przestać, narażamy się na to, że całą jesień przetańczymy na dansingach, a zimę przemarzniemy na Wybrzeżu Kościuszkowskim, żeby przez cały przednówek martwić się w Ogródku Europejskiej. O lecie nie mówię. W moim wieku to nie ma już sensu. Więc proszę Cię, trochę płacząc: Nie dzwoń do mnie. Już nigdy nie zobaczysz mych oczu za mgłą, odchodzę smutna, zła". (30 VIII 1964r.)
ON do NIEJ: "Znów piszę do Ciebie list, który będą czytali obcy ludzie, bo poczta ostrzega Polaków, że tylko listy wysłane przed 21-syzm dojdą na Święta! I znów (jak wtedy w Zakopanem) obcy ludzie dowiedzą się, że tak Ciebie kocham i że mi tęskno za Tobą jak dzieciom za św. Mikołajem oraz jeszcze trochę inaczej, co przekracza zakres darów św. Mikołaja dla dzieci. [...] Nieprawdopodobna Panienko moja! W miłości mojej do Ciebie przypominam Kanta. [...] Dzięki Tobie dotknąłem firmamentu i wiem, że świat jest skończony, ale można go doskonale objąć, ogarnąć i sprawia to tę wtedy ogromną przyjemność, którą nazywają szczęściem!". (21 XII 1964)
Listy - to prawdziwe lustro duszy. Nie chcę się powtarzać, ale one odkrywają skrywane sekrety, pragnienia, zachwyty, wzloty i upadki. "Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze" mogę niektórych zszokować? Oburzyć? Podejrzewam, że już tak wiele napisano o relacjach między A. i J., że swym pisaniem wyważam otwarte drzwi. Tylko, że ja nie ścigam taniej sensacji. Po prostu sięgam do źródła. a tym są "... listy na wyczerpanym papierze". Mogę tylko biadolić, że sztuka pięknego artykułowania myśli, uczuć sporządzanych na papierze umiera lub już nawet umarła. Koperty, znaczki, skrzynka na listy - stają się takimi samymi archaizmami, jak monokl, sztrypy czy ganianie za rozpędzona fajerką... Cena postępu. Mamy więc niewątpliwie okazję obcować z literaturą, która przestaje być naszym udziałem.
ON do NIEJ: Agnieszko!, Moja Ty Nieprawdopodobna!, Pani Agnieszka Osiecka, Śpiewaczko Moja Ucieszna! Mrs. Agnese Osiecka, Ostatnia Moja Szanso! Kochana Moja!, Zacna Agusiu! Mało? A dlaczego tylko tyle? Samego mnie wciągnęła ta narracja, ten zaskakujący dialog. Wybór z wyboru, to trąca umysłową kastracją. Tak, to gwałt na wielkiej literaturze. Nie ulga wątpliwości. Za to na koniec w całości wiersz z 2 lipca 1964 r., który był też listem:
Jeszcze tydzień do Ciebie
niebotyczny i stromy
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez ten czas nieuchronny
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez to słońce stojące
Jeszcze tydzień do Ciebie
prze te myśli dręczące
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez to Twoje milczenie
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez to moje starzenie
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez bywanie u osób
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez pretensje do losu
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez Krakowskie Przedmieście
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez zwątpienie, czy jesteś
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez dni gęste jak sita
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez Gomułkę i Tita
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez jedzenie truskawek
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez bez Cienie Warszawę
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez Brubecka i Bacha
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez milknący lip zapach
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez to pachnie się siłą
Jeszcze tydzień do Ciebie
przez miłość

Może na ciąg dalszy zaproszę w kwietniu?

* Dzień wcześniej piszący te słowa skończył... roczek.

Opracowanie: Robert Grzybowski

 

Panienko Moja Nieprawdopodobna,

czyli kilka urywków z listów na wyczerpanym papierze odsłona druga

14 lutego, Walentynki, prowokują, aby sięgnąć po raz kolejny do twórczości mistrza Jeremiego. Tak, wracamy do książki niezwykłej, której powstanie zawdzięczamy Magdzie Umer. Bo to ONA "ułożyła i opatrzyła przedmową i komentarzami" tom pt.: "Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze". Wracamy do intymnego świata dwóch, nietuzinkowych wielkości. Chyba nikt nie ma , co do tego wątpliwości. Pewnie, że strona etyczna, strona moralna może nas trochę hamować, kiedy chcemy pisać laurkę wobec TEJ konkretnej miłości. A nawet usłyszałbym słowo sprzeciwu, że się nie godzi! że to nie wychowawcze! że to rani uczucia innych! że nastawam na monolit prawny, jakim jest Dekalog! To wszystko prawda. TA miłość nie powinna się był zdarzyć? A ja nie jestem TU od oceniania. Po prostu stwierdzam fakt historyczny: TO się zdarzyło. Mistrzowi Pióra zapałali do siebie ognistym uczuciem. I KROPKA! Obiecałem powrót do "Listów na wyczerpanym papierze" dopiero w kwietniu? Dlatego, te fragmenty ograniczę do połowy marca roku 1965. Może wrócę do ciągu dalszego już 8 marca? Nie wiem. Trudno obiecywać. Tym razem, co tęsknota (ON - w Polsce, ONA w Wielkiej Brytanii) robiła z NIMI...
ON do NIEJ: "Pojechałaś sobie przed chwilą na Twoją Kępę, do trochę zaczarowanego Swojego pokoiku, a ja zostałem na tej zdumiewającej Pradze II chyba po to, żeby napisać list imieninowy do Ciebie, Śpiewaczko moja Ucieszna. List zamiast wierszyka. [...] I jak w takich warunkach złożyć Ci imieninowe życzenia? Bo od piętnastu minut już są Twoje imieniny. Nie będę ich ubierał w słowa, tych moich życzeń dla Ciebie, ale pamiętaj, że złożyłem Ci je pierwszy - w nocy, kiedy padał śnieg zupełnie tak samo jak w mojej pierwszej piosence dla Ciebie, Panienko moja Nieprawdopodobna. (20/21 stycznia)
ON do NIEJ: "A czy Ty wiesz, że niezależnie od Twoich wojaży i bazy na Kępie mieszkasz na Pradze II i że kiedy tu przychodzę - bardzo tu jesteś, chociaż nie tak znów bardzo tu byłaś, moja Nieuchwytna? Przeczytałem sobie przed chwilą całą Twoją korespondencję do mnie. Jest b. zwięzła i szybko ją można przeczytać razem z «Wierszykami w słupkach». Wyłania się z niej obraz dziewczyny idealnie pasującej do tego, jaki znam poza korespondencją. [...] Jeszcze raz dziękuję Ci za tę kartkę - taki czasem ładny człowiek wyjrzy z tej mojej niebanalnej Panienki, że aż coś ścinie koło serca! Agnes, dbaj o uszy, bo Je uwielbiam! Twój do absurdu Jeremi". (26 lutego)
ONA do NIEGO: "No popatrz: ujawniły się wreszcie między nami straszliwe różnice charakterów... Jeszcze ciągle nie mogę przyjść do siebie po ostatnim cyklu rozmów. Brr... Okazało się nagle, że jesteśmy do siebie niepodobni jak pies do kota. Myślę, że na to jest jedna jedyna rada: Kochaj mnie! Kochaj mnie, Jeremi, a wszystko będzie fajnie". (27 lutego)
ONA do NIEGO: "Byłam dzisiaj u Świętego Pawła w Katedrze i bardzo tęskniłam za Tobą. Myślałam o tym, że nie mamy, my w Warszawie najłatwiejszego życia, ale niech już będzie byle jakie, byle było. Jestem trochę zmęczona lawirowaniem między Tobą a matką i tysiącami moich zajęć, ale to jest nic w porównaniu z nieobecnością! Zamartwiam się tym, jak Ty sobie dajesz beze mnie radę (oho, wyobrażam sobie, jak się wkurzasz, czytając to!... Nie gniewaj się!!". (28 lutego)
ONA do NIEGO: "...Ja tu tęsknię za Tobą jak pies, zwłaszcza wieczorami. [...] Ze wszystkich dzieł sztuki, które oglądam któryś tam w Anglii, najbardziej mi się podoba jaguar-limuzyna. Będziemy ją mieli, kiedy zakwitną nam wszystkie warzywa. Ma kształt jaguara w skoku, co pokazują w każdym szanującym się salonie tej formy. [...] Nie rób mi wstydu, włócząc się z blondynkami, gdzie popadnie. Masz ostatecznie dziecko, siostrę i szwagra". (brak daty)
ONA do NIEGO: "Kochany Książę! [...] Ja też Ci kocham takiego, jakim jesteś: z twoim zagapianiem się, gryzieniem pestek, leniuchowaniem, dwugodzinną toaletą, przejmowaniem się jajkami na miękko, niewysłaniem moich papierków z szatni w Bristolu, brakiem uczuć społecznych i koleżeńskich oraz Tym Wszystkim. [...] KOCHAM CIĘ". (6 marca; Petersham)
ON do NIEJ: "Wczoraj byłem z Martą w STS-ie i przeżyłem Twoje piosenki chyba tak, jak nikt poza Tobą nie mógłby przeżyć. Uwodzisz mnie tymi Twoimi piosenkami i podniecasz nieprawdopodobnie. [...] Odkąd Cię tu nie ma, przestaję trochę wierzyć, że mogłaś mi się w ogóle przytrafić, że tyle rzeczy pięknych i niezasłużonych może nagle spaść na człowieka". (7 marca)
ONA do NIEGO: "...Widzę Cię wszędzie i mam już nawet takie skojarzenia: byłam któregoś dnia na kolacji ze znajomymi w takiej francuskiej knajpce Chargot. I od razu pomyślałam, że ta nazwa toby się Jeremiemu podobała. Itd. [...] A w ogóle cieszę się oczywiście, że widzę Anglię, ale nie mogę wieczorem usnąć z Twojego powodu i nawet biorę takie brązowe lekarstwo". (10 marca)
ON do NIEJ: "Niewymienna Moja Na Nic! [...] Błagam Cię, nie psuj tego, czego się już z Tobą dorobiłem, - zbędnymi informacjami - jestem mało zamożny, nie chcę niczego tracić, nawet «lipy». Jadę na parę dni do Zakopanego, bo tam wszyscy się pochorowali i będę tęsknić tam nie tylko do Ciebie, ale i do Pragi II, gdzie ostatnio czuję się najlepiej, bo najbliżej Ciebie, nawet pracować tam lubię". (11 marca)
ON do NIEJ: "PS Motto: Kocham Cię wciąż na nowo i moje Kochanie, wierząc w każde Twe słowo, nie trzymam Cię za nie". (13 marca)
ONA do NIEGO: "Jeremi, na razie wysyłam Ci płatek róży, którą od Ciebie dostałam, żebyś wiedział, jak wyglądały. Proszę Cię - nie zapominaj o mnie! Ja wyglądam dosyć przyzwoicie, oprócz tych wypadów na wieś, kiedy wymykam się spod kontroli cioci. Cioci natomiast jest wielka dama i strasznie mnie pilnuje. [...] Kocham Cię po staremu i po nowemu. Całuję Cię Twoja Agn." (14 marca)
ONA do NIEGO: "Oprócz cudownych myśli mam też i koszmary. Otóż okropnie się boję, że jestem w ciąży. [...] Właściwie to byłoby coś cudownego urodzić Twoje dziecko, Po pierwsze, byłoby okropnie inteligentne i roztargnione, a po drugie, sam fakt byłby strasznie śmieszny. Bo niby tyle się między nami mówi o dystansie, który gdzieś tam jest, o «marginesie», na którym Ciebie trzymam, i w ogóle o wyższej dyplomacji między nami - a tu nagle coś takiego!". (16 marca)
ON do NIEJ: "Tęsknię do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotelu obok, w teatrze czy kinie, tęsknię z Pragi na Kępę, z łóżka w którym leżę - do Spatifu, w którym popijasz z Miniem, na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie?". (16 marca)
ONA do NIEGO: "Nie masz pojęcia, coś Ty ze mną zrobił tym telefonem. Nie wiedziałam, co zrobić ze szczęścia. Miałam ochotę, nie bacząc na nic, pędzić na lotnisko i frunąć do Ciebie. Ty mi mówisz przez tę całą Wyspę Wytrzeźwień itd. - że chciałbyś mieć ze mną dziecko!! Ty mi to mówisz, Ty, co Ci rodziny i dzieci pół życia zjadły! Jeremi, jesteś cudowny, wstrząsający i wzruszający. Nie było dziś lotu, tylko w środy i w niedziele, więc nie przyleciałam do Ciebie, tylko leżałam w łóżku i ryczałam jak bóbr,głównie z radości" (17 marca)
ON do NIEJ: "Po raz pierwszy w życiu odczułem straszną ochotę na dziecko - z Tobą, na trwały ślad tego, co jest między nami, na połączeniu z Tobą w zupełnie specjalnej, nowej istocie. [...] Z Twoich słów wywnioskowałem, że «obawy» rozwiały się same. Zawsze to lepiej - ale nie mogę powiedzieć - to dobrze...". (18 marca)
ONA do NIEGO: "Boję się, że Ty wcale tego mojego kochania nie czujesz, bo nie przejawia się ono w żadnej formie dbania o Ciebie. Chciałabym jednak, żebyś pamiętał, że ja o siebie przecież też nie dbam, Jestem czasem dla Ciebie nieczuła, ale ja i dla siebie jestem nieczuła. Zwłaszcza w drobiazgach. Nie zrobię Ci śniadania. ale wiesz - ja i sobie na zrobię śniadania". (21 marca; Petersham)
ON do NIEJ: "Tak usiłuję Cię teraz kochać, nie za czerwono, żeby nie zwariować. A w ogóle pragnę Ci donieść, że kocham cię również bardzo zmysłowo, zupełnie zresztą nie licząc się z Twoją «zimną» naturą, staranie zresztą przez Ciebie wymyśloną". (21 marca)
ONA do NIEGO: "Najmilszy! Mam PIEGI! A wiesz dlaczego? Bo dopadł mnie dziś w Paryżu NIESPODZIEWANY POCZĄTEK LATA. [...] Kochany, kochany Jeremi! Nie masz pojęcia, jak mi się ciepło i smutno i dobrze zrobiło na duszy w Hotelu de Seine. Ciepło, bo to Twoje miejsce, smutno, bo Cię nie ma, a dobrze, że Cię w ogóle mam, co w zeszłym roku o tej porze wcale nie było takie pewne (i co teraz zresztą też pewne nie jest, ale to nic, nie o to chodzi)". (30 marca; Paryż)
ONA do NIEGO: "Przeczytałam wczorajszy list i myślę, że czegoś tak idiotycznego i chaotycznego dawno nie napisałam. Ale trudno, wyślę. Zobaczysz, jakiego potwora sobie bierzesz do gospodarstwa. Albo wybaczysz ze względu na nieoczekiwane upały". (31 marca; Paryż) Chcę to pisanie zadedykować pani Krystynie Sienkiewicz. Piszę w dniu, kiedy o godzinie 1 w nocy skończyło się życie tej niezwykłej Aktorki. 14 lutego skończyłaby 82. lata. Już nie skończy.

Opracowanie: Robert Grzybowski

 

Panienko Moja Nieprawdopodobna,

czyli kilka urywków z listów na wyczerpanym papierze odsłona trzecia

Przed nami do przewertowania to, co urodziło się w relacjach Agnieszka Osiecka & Jeremi Przybora do końca 1965 r. Wbrew pozorom nie ma tego zbyt wiele. Nie zachowało się? Opiekun artystyczny, czyli Magda Umer, nie opublikowała? Szczególnie, że jak się przekonamy, w pewnej chwili jesteśmy pozbawieni czytania tego, co odpisywał swej Panience Nieprawdopodobnej Jeremi Przybora. Przeszły bez echa i 4 marca, i 7 marca. XIII rocznica śmierci JEGO i XX śmierci JEJ. Sięgam po raz trzeci do tomu pt. "Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze". I wracam do tej niezwykłej lektury. Przypomnę, że rozstaliśmy się z naszymi niezwykłymi Bohaterami 31 marca 1965 roku. Pewnie, że po raz kolejny subiektywnie wybranych: Ona do Niego: "Jesteś podły! Po pierwsze, nie chciałeś wysłuchać moich faktów. [...] No trudno. Ale nawet jeżeli tego nie wysłuchałeś, nawet jeżeli byłeś wkurzony, to i tak nagadałeś mi takich rzeczy, jakich żaden porządny człowiek by mi nie nagadał. Jeżeli Ci to kiedykolwiek wybaczę, to dlatego, że nie masz pojęcia, na jakim świecie żyjesz, i dlatego, że Cię chyba kocham, no i dlatego, że nie wiesz, w jaki jestem stanie". (1 kwietnia, Paryż)
Ona do Niego: "Nie lubię Cię za koszmarny egoizm, za zupełny brak intuicji i za kompletny brak trzymania się, i to ani w wesołych, ani w ponurych stronach moich wojaży. Nie lubię Cię za idiotyczny telefon, który dołożył porządną porcję nerwów do mojej codziennej dawki. I nie lubię Cię wreszcie za to myślenie - Agnieszka jest podła, bo do mnie nie przyjeżdża". (1 kwietnia, Paryż)
On do Niej: "A Praga II nadaje się do tęsknoty specjalnie uciążliwej, obsesyjnej, pogoda jest ohydna, zimno. Kiedy siedzę i piszę, snuje mu się codziennie pod oknem jakaś wariatka, która wyśpiewuje i wykrzykuje, i wszystko to jest w ogóle nienormalne. Sam jestem zresztą stuknięty, jak to kiedyś zauważałaś i może powinnaś mnie się wystrzegać. Wszystko to jest moje usprawiedliwienie się przed Tobą z tego telefonu". (1 kwietnia)
Ona do Niego: "KOCHAM CIĘ ZA TELEFON dzisiejszy, kocham Cię w ogóle, tylko czasem się wkurzam, jak i Ty. I dziękuję Ci za telefon Kochany, który wlał mi miód w serce i pozwolił spędzić w tym przeklętym Paryżu dwa normalne, ładne dni z oglądaniem fajnych rzeczy, z turystycznym spokojem i ze świadomością, że jesteś coraz bliżej.[...] Paryż bez ciebie jeszcze bardziej nie ma sensu, niż można się było spodziewać. [...] Paryż to karuzela, na której kiedyś złamałam nogę i już nie umiem się tu bawić. Chyba, że z Tobą". (4 lub 5 kwietnia, Paryż)
Ona do Niego: "Całuję Cię najmocniej jak umiem i jestem dobrej myśli po rozmowie z Kuku-chanką (tak się podpisuje), chociaż ona jest trochę stuknięta. Uściskaj Martę! Ona i Ty znacie mniej ludzi niż ja, bo jesteście bardziej wymagający. Więc to raczej o Was dobrze świadczy, prawda?". (5 kwietnia Londyn)
Ona do Niego: "Przed Twoją Erą, zanim się pojawiłeś, mężczyźni byli u mnie zawsze na bardzo dalekim planie, gdzieś między łódką ciotką z Piotrkowa. A Ty, mimo wszystkich numerów, które ci robię, jesteś jednak naprawdę najważniejszy ze wszystkiego. Powtarzam się, ale to nic. A wiesz, nigdy nie myślałam, że tak daleko zawędrujemy. [...] Dawniej, mimo włóczęgowskiego charakteru, byłam zdecydowana wyjść drugi raz za mąż, mieć dziecko etc. Twoje pojawienie się, zamiast skonkretyzować te nastroje, to właśnie je rozwiało". (10 kwietnia, podróż morska)
Ona do Niego: "...Napisałeś mi niedawno, że nie masz głowy do życia towarzyskiego. Oj, ja to mam! I nawet nie wiem, skąd biorę tych wszystkich ludzi. Vivienne to po prostu poznałam w knajpie...". (j.w.)
Ona do Niego: "Kochanie! Po tej tyradzie, którą Ci napisałam na statku, aż się boję pisać o uczuciach, tym bardziej że coraz gorzej pewno o mnie myślisz! Siedziałam tu w końcu bite 2 miesiące i sadzisz chyba, żąe to ja jestem «niezdolna do uczuć wyższych». Więc tylko cię całuję, całuję! Śpiewaczka Twoja Paskudna". (15 kwietnia Uppsala)
Ona do Niego: "Jeremi, nie śnij mi się w TEN SPOSÓB! Nie śnij mi się w ten sposób, bo to po prostu nie wypada. Tutaj, w Szwecji, wszystko jest takie przyzwoite! A moja tęsknota za Tobą jest gorąca i nieprzyzwoita jak Twoja za mną. I też chyba jestem «na finiszu», bo tak to eis we mnie rozszalało i rozśpiewało. [...] niepotrzebnie chyba piszę ten list, bo powinnam przyjechać wcześniej, Jeżeli go piszę, to z potrzeby serca. Nie mogę dzisiaj wytrzymać bez jakiegokolwiek kontaktu z Tobą...". (19 kwietnia Sztokholm)
Ona do Niego: "Odkąd doszedłem do wniosku, że Ty mnie nienawidzisz, a ja ciebie chromolę, mam w sobie jakiś zygzak. Wydaje mi się, że będzie albo bardzo dobrze, albo bardzo źle. Najzabawniejsze jest to, że oboje zarzucamy sobie to samo: egoizm (o, bo ja też Ciebie uważam za najpaskudniejszego egoistę ze wszystkich, jakich znam). Kochany mój! nie przejmuj się tym wszystkim zanadto. Dość jest przecież ważne i to, że się kochamy. A że żyjemy jak pies z kotem - no to trudno. Może to i można porównać do konfliktu mocno uwiązanego psa łańcuchowego z wrednym wędrującym kotem". (20 maja Jelenia Góra)
Ona do Niego: "Potworze kochany! Wczoraj przy kolacji miałeś taką znudzoną minę, że pierwszy raz uprzytomniłam sobie, jak będziesz wyglądał, kiedy przestaniesz mnie kochać. Gadałam i gadałam jak najęta, a u Ciebie mina zza siedmiu gór. Brr... Wymyśliłam aż Spatif, żeby nas rozkręcić". (18 czerwca Opole)
Ona do Niego: "Jest mis strasznie łyso za Tobą i w ogóle bym się stąd urwała, gdyby nie wstyd przed «załogą». [...] O, Jeremi! Tak mi było wczoraj nadzwyczajnie i spokojnie z Tobą. Kocham Ciebie. Kocham Ciebie. Chcę być z Tobą całe życie. Cześć! Trzymaj za mnie palce!". (3 lipca Świnoujście)
Ona do Niego: "...Ani na minutę nie przestaję myśleć o Tobie. Chciałabym przeleżeć z Tobą cały dzień w łóżku albo na tej najbrudniejszej krypie, którą przez formalność tylko można nazwać yachtem, myślę sobie ubrana w czarną sztormówkę jak gruby pajac - myślę sobie, że nie będę Ci już tyle wyjeżdżać, że nie pojadę chyba bez Ciebie do tego Rio de Janeiro i że okropnie się do Ciebie przywiązałam, że mi aż ciepło, że jesteś, że Cię mam, i że nie chcę tak wyjeżdżać na najfajniejsze kawałki naszego wspólnego życiorysu". (5 lipca Bornholm, z pokładu żaglówki "Wielkopolska")
On do Niej: "Jeszcze parę godzin (już jestem na dworcu) i znów będziesz mnie miała na głowie, biedna utalentowana urodziwa Dziewczyno!". (16 listopada Kielce) Powiecie: chwilami nie wiemy o CO chodzi! I ja rozumiem WASZ wzburzenie czy nawet niepokój. Ale taki jest mój zamiar tego pisania: wzbudzenie zainteresowania, rozbudzenie chęci dotarcia do tej wyjątkowej lektury. Nie, nie mam (wyjątkowo?) żadnego powiązania z Wydawnictwem Agora SA. Nawet nie pochwaliłem się, że podobny cykl zjawia się na moim blogu. Może teraz to nadrobię, po tym publikowaniu? Innymi słowy, jeśli już sobie TO wyjaśniliśmy, to po prostu nie przestajemy na tych ułupkach, wypisach, tylko docieramy do pełnego wydania dwustu szesnastu stron. Gwarantuję, że nie będzie to nudą, wyrzuceniem pieniędzy w błoto itp. "Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze" powinny znaleźć się na półce każdej wrażliwej duszy. Tak, pod strzechy! Gdyby jeszcze gdzie były! Że nam wypomną szóstą naukę Dekalogu? No, jest ryzyko. Ale ponieśmy ten gniew na swych barkach, weźmy to na swój cherlawy tors i jak mawia klasyk: "I do przodu!". Włosi mają takie piękny wyrażenie tego, co teraz myślę: "AVANTI !". No to avantujmy razem z Osiecką & Przyborą. Do następnego spotkania. PS: Oddzielnie niejako pragnę wypisać, to co Agnieszka pisała do Jeremiego na temat... Wojtka. Ależ oczywiście, że chodziło o zmarłego miesiąc temu Wojciecha Młynarskiego: "Jeżeli ja na przykład pomogłam Wojtkowi Młynarskiemu w starcie, to nie z miłości do piosenek i nie po to, żeby się chwalić, że mu «zrobiłam karierę», ale żeby mieć tę satysfakcję, jaką daje udane posunięcie. Zaczęłam nagrywać piosenki Wojtka, Wojtek zaczął zgarniać za nie nagrody, ergo wygrałam mój zakład". Ten zapis z 10 IV.

Opracowanie: Robert Grzybowski

Stronę stworzył Sebastian Albrecht pod opieką prof. Marcina Maćkiewicza. Materiały dostarczyła klasa 2aS. Rok 2020/2021